Transkrypcja
Powitanie i wprowadzenie do tematu
Witamy w kolejnym odcinku naszego podcastu. Dzisiaj w nietypowym zestawieniu. Jest ze mną jak zwykle Michał, ale mamy również gościa.
Cześć!
Damian Klimas z kancelarii Dotlaw. No i właściwie z kancelarii, więc czemu w naszym podcaście technologicznym mamy tutaj kancelarię prawną? Może Damian przybliży, czym się zajmujecie, czym się twoja firma zajmuje i dlaczego tu jesteś?
Dziękuję wam bardzo za zaproszenie i zaufanie. Jestem Damian, jestem prawnikiem od paru ładnych lat jestem partnerem kancelarii Dotlaw. Zajmujemy się obsługą projektów i spółek technologicznych. Mamy sami trochę produktów cyfrowych, pracujemy na sztucznej inteligencji i z nią. Ja jestem partnerem odpowiedzialnym za głównie fintech, ochronę danych osobowych, aspekty regulacyjne i przyszedłem tutaj porozmawiać z wami na temat sztucznej inteligencji.
Sztuczna inteligencja a prawo – obawy i perspektywy
Tak, tak, sztuczna inteligencja pewnie wymaga niezwykłej ochrony prawnej. No my w branży zdaje się tak nie do końca jesteśmy ogólnie przyzwyczajeni do styczności z takim aspektem prawnym. Może czasem jeszcze pokutuje takie…
….nie od tej przyjemniejszej strony.
Może trochę jeszcze pokutuje takie przekonanie, że przecież w IT wszystko da się wyklepać w garażu i tak naprawdę co za problem wystawić aplikację na cały świat i nikt się nie przejmuje, jakie tam są prawa.
No ale żeby nie było, to i tak potrzebujemy jakichś tam umów o poufności czy o prawach autorskich.
Panowie, ale nie czarujmy się. Prawnik zawsze jest kojarzony z blokerem biznesu. Nigdy się nie idzie do prawnika, bo prawnik jako prawnik przyjdzie i powie, że nie można. No i co mi zrobicie?
No dobra, to ja przy wypadku stworzymy politykę prywatności cookiesów, którą kopiujemy skądś tam. I to jest nasz jedyny krok. Tak naprawdę to co będzie? A tu okazuje się, że chyba jest coś więcej w tym aspekcie prawnym w systemach informatycznych.
Tak, zawsze można powiedzieć, że czegoś nie można, albo że coś jest ryzykowne, ale można też – i myślę, że to jest w ogóle przyszłość takiej współpracy IT z prawnikami, czy w ogóle technologii z prawnikami – że staramy się robić tak, żeby było zgodnie z prawem, ale też żeby ten biznes działał, tak żeby można było rozwijać produkty, żeby można było rozwijać usługi, no bo inaczej… Prawnik zawsze się będzie kojarzył z tym człowiekiem z krawatem zaciśniętym tak, że ledwo mówi i ewentualnie puszy pierś i mówi niezrozumiałym językiem.
Rola prawnika w świecie technologii
Bogiem a prawdą, to prawnik jest człowiekiem, który musi… jest językoznawcą, bo ten język prawny to też jest język stworzony sztucznie przez człowieka, żeby opisywać nam to, co powinniśmy robić, a czego nie powinniśmy robić. Ja wierzę w to, że prawnik przyszłości to prawnik, który rozumie technologie. Przynajmniej ten, który się chce zajmować tą technologią, to rozumie technologię i jest w stanie też ten trudny język prawny, bo on jest trudny, przełożyć na ludzki. I nie mówię tutaj nie wiem, programistyczne czy technologiczne, tylko po prostu, żeby każdy był w stanie zrozumieć to, co prawnik mówi.
De facto my coś podobnego robimy, tylko akurat w aspekcie przekładania tego, co mówi nam człowiek ze swojego biznesu na taki język domeny, który pozwala opisać to wszystko jakimiś tam procedurami w softwarze. No i z drugiej strony też to co software nam odpowiada, też musimy umieć przełożyć. Więc to jest pewne pokrewieństwo naszych działań. Tylko języki są inne. Ale to jest fajna, fajna rzecz, że tak od strony językowej to poruszyłeś, bo może też moglibyśmy tutaj znaleźć taki aspekt, jakby to połączyć na tym poziomie, czyli w sensie mając, domniemując może na razie, że ten język prawniczy powinien się osadzać na logice, bo mamy tutaj do czynienia z pewnymi jakimiś usystematyzowanymi przypadkami i chcielibyśmy, żeby te przypadki dało się tak opisać, obojętnie w jakim języku. Czyli jeżeli docelowo dostaniemy przekład na nasze z języka prawniczego, to w tym języku prawniczym powinno to się tak dać opisać, żeby, żeby to spełniało pewne jakieś tam założenia logiczne, żeby było spójne przede wszystkim.
No nie, jak najbardziej. Logika jest w ogóle jednym z podstawowych przedmiotów na studiach prawniczych. Niestety w cyklu życia prawnika dość często o tej logice się zapomina, niestety.
Albo się ją naciąga.
Albo się ją naciąga. Ale też problemem jest to, że wielu aktów prawnych i tak to się w ogóle kojarzy – ciężko jest mówić o logice, jeśli coś ma otwarty zakres desygnatów.
Czyli jeżeli definicje nie są formalne albo sformalizowane na tyle, że tak, albo się zamknąć jakimś po prostu wyrażeniem symbolicznym.
Tak, np. wpiszesz przepis jako legislatorów wtedy i starasz się napisać go tak, żeby on założył to, czy założył rozwiązanie problemu, który jeszcze nie zaistniał. I tutaj jest problem, no bo jest ta otwartość w językach programistycznych. Raczej wolimy zamknięte zakresy, zamknięte systemy.
W ogóle w projektowaniu wolimy zamknięte. I właśnie to jest coś, co doprowadziło może do rozwoju. Podjęli się albo może technik projektowania software’u, gdzie my właśnie ograniczamy sobie do czegoś, co nazywamy – cały zbiór zagadnień na wejściu – ograniczamy do czegoś, co zgrabnie nazywamy domeną i możemy z tej domeny możemy sobie wydzielać poddomeny i zajmować się osobno tymi małymi zagadnieniami.
Jednocześnie chcemy, żeby był też otwarty na rozszerzenia.
AI w prawie – dlaczego prawnicy interesują się technologią?
Ale właśnie Damian wspomniałeś fajnie, prawnik przyszłości, bo rzeczywiście chyba tutaj w naszej branży technologicznej ta domena jest coraz trudniejsza. I tak jak mamy pewnie jakieś specjalizacje prawnik korporacyjny, korporacyjny prawnik jakiegoś prawa pracy, to taki prawnik technologiczny chyba też w kontekście właśnie sztucznej inteligencji, która przez ostatni rok chyba najbardziej…
Się panoszy.
I właściwie może zanim przejdziemy do wyzwań, bo tak naprawdę tutaj chcemy się skupić na temat właśnie ogólnie generative AI, sztucznej inteligencji, właśnie dużych modeli językowych, czyli generalnie tematów, które tutaj z Michałem poruszaliśmy w wielu odcinkach.
Zdarzyło się, zdarzyło się troszeczkę.
Więc może to tak na sam początek. Dlaczego w ogóle zaczęliście się interesować, czy tu widzicie właśnie potencjał, czy zapotrzebowanie?
Znaczy ja się wychowywałem w domu z komputerem. Mój tato był programistą już w latach 90., więc ja trochę w tym stałem. Także także stąd moje zainteresowanie technologią od bardzo dawna. Początkowo hardkorowo, potem zawodowo. Ale mnie w tym wszystkim zainteresował… Wiem, że to może głupio zabrzmi, ale byłem tym dzieciakiem, który czytał te licencje, ale zanim np. zainstalował Windowsa.
I dobrze ktoś je przeczytał.
Nie twierdzę, że przeczytałem całość, że zrozumiałem to co przeczytałem, bo to było w języku angielskim, którego jeszcze jakoś tak świetnie nie znałem, ale interesowało mnie to po co to jest, dlaczego to jest, dlaczego to jest takie długie, że to nie może być krótsze? Czemu to jest? Czemu ten język jest taki dziwny, jakby nieludzki? Nawet na lekcjach języka angielskiego się nie uczyło takiego angielskiego, jaki jest stosowany w Legal English. Także to jest gdzieś tam ta moja, to moje światełko, które mnie skierowało ku ku temu, powiedzmy, technologicznemu światu prawa.
A mój wspólnik dość podobnie. Po prostu zainteresowanie czy to wdrożeniami IT, czy prywatnością i coraz więcej prawników się tym interesuje. I tak jak zauważyłeś, są ci prawnicy od prawa pracy czy korporacyjni. My niejako staramy się łączyć to wszystko. Znaczy oczywiście mamy w ramach kancelarii osoby, które specjalizują się w patentowaniu, w tym software’u czy prawem korporacyjnym. Jak obsługujemy teraz, to wiadomo, bo uchwały, zarządzenia itd. Także to nie jest tak, że jeden prawnik jest w stanie pojąć całe prawo do technologii, to zastosować w jakimś tam stopniu. Pewnie tak, ale, ale są specjalizacje, nawet powiedzmy wśród nas to rozumienie technologiczne to tak trochę. Ja osobiście rozumiem jako taką chęć. W ogóle w zainteresowaniu tymi nowinkami, bo trzeba nad tym nadążać plus nadążać jeszcze nad prawem. Mamy też dość dużą inflację w tym zakresie, bo dużo tego prawa się tworzy. Więc to jest, myślę, taka chęć rozwijania się w tym kierunku głównie.
Podobieństwa do tworzenia oprogramowania
Widać właśnie to podobieństwo, bo sposób, w jaki opisujesz pobieranie wiedzy w waszej dziedzinie jest bardzo bliski temu, co my robimy, bo my też musimy się specjalizować. To znaczy też jest szansa, że można pobieżnie ogarniać cały grajdołek i tam się z grubsza orientować, że coś tam się pojawiło, np. słyszałem, że jakiś tam chat GPT potrafi coś tam sensownie odpowiedzieć na jakiś temat.
Przepraszam bardzo, ale żeby wejść już w szczegóły, to trzeba, trzeba już zgłębić troszkę temat ten czy tamten, coś tam poczytać. Jak się wejdzie za głęboko w jakiś jeden, to nie styknie czasu na pozostałe. Ale dziedziny są rozległe i fajnie, że można je połączyć.
Wykorzystanie generatywnej AI w biznesie
No tak, tak i właśnie ta sztuczna inteligencja w dzisiejszym, takim wydaniu. Tu mówimy o tzw. generatorze, czyli sytuacji, kiedy na podstawie tzw. prompt możemy sobie – najczęściej są to jest jakaś tekstowa komenda bądź głosowa – możemy sobie właśnie wygenerować jakiś inny tekst, kawałek kodu, obraz. Ostatnio też coraz więcej pojawia się już wygenerowanych filmów.
Już teraz filmów, filmów, seriali.
Nawet za dużo.
Nie mówię o tych na platformach streamingowych tutaj jeszcze, chociaż niektóre pewnie są w ten sposób, np. ta ostatnio inwazja.
„A Secret Invasion”.
To ona została przez niektórych oceniona, jakby była wygenerowana. Ona akurat miała intro wygenerowane w sensie czołówki. Oczywiście chwalili się twórcy, że była wygenerowana przez sztuczną inteligencję. Pytanie na podstawie jakich danych? Czy mieli do tego prawo? To może za chwilkę do tego przejdziemy, ale faktycznie jakby nie patrzeć, bo samo generowanie takich technicznie, można powiedzieć takich rzeczy, jest oparte na uczeniu maszynowym, które które oczywiście uczy się na podstawie jakiegoś zbioru danych i ten zbiór danych jest oczywiście bądź otwarty, bądź nie, bądź nie wiadomo. My tak naprawdę korzystając z tego nie wiemy, co leży u podstaw tego modelu.
Więc to skrajne uczy, na czym się ten nasz przysłowiowy skrajny uczył. Nie mamy za bardzo do tego wglądu. A może chcielibyśmy np. wykorzystać to w naszym biznesie w jakimś komercyjnym użytku? No bo jeśli sobie to lokalnie generujemy, to nie ma problemu. Ale duże modele językowe? Każdy szuka jakiegoś biznesowego konceptu, jak to wykorzystać. My też to z Michałem poruszaliśmy delikatnie.
Nic nie wymyśliliśmy oczywiście, ale każdy chciałby…
Stawaliśmy trochę, ale każdy chciałby wskoczyć na ten hype train i coś z tego wykorzystać. Także jakie mamy gwarancje? Czy w ogóle mamy jakieś gwarancje, że możemy to wykorzystać? Czy w ogóle musimy od razu zgłosić się do Was, żebyście nam pomogli i powiedzieli, że tak, użyjcie tego czy tamtego, żebyśmy mogli wykorzystać w naszej aplikacji tego typu narzędzia? Jak to wygląda w ogóle?
Prawne zabezpieczenia w AI – od Microsoftu po Unię Europejską
Ja osobiście zazwyczaj sugeruję, żeby w razie wątpliwości czy pytań czy jakichś niepotrzebnych stresów zwrócić się do prawnika z pytaniem, bo a nuż odpowie i nie zawoła za to ogromnych pieniędzy, bo to zawsze jest kwestia po pierwsze czy odpowie, po drugie, czy to będzie zrozumiałe. Po trzecie ile to kosztuje?
Ale w ramach darmowe porady, darmowe porady w ramach darmowej.
W ramach darmowej porady, którą traktuję jako to nasze spotkanie czy rozmowa. Oczywiście można i nawet chyba trzeba, bo mam wrażenie, że wiele nie wiem. Z perspektywy mojego doświadczenia większość naszych klientów pyta, czasem pyta już w trakcie wdrażania. My też zaczęliśmy prace nad wykorzystaniem sztucznej inteligencji u nas w kancelarii. Nawet dostaliśmy zaproszenie do programu Microsoft Startup Hub i dostaliśmy jakieś tam drobne od Microsoftu, żeby rozwijać ten nasz nasz soft. Bo się spodobaliśmy, więc.
Więc myślę, że trzeba. Szczególnie teraz, kiedy i OpenAI i Microsoft obiecały. Jest taki claim już nawet znalazł, było chyba tydzień temu, czy niezależnie. Niedawno znalazł odzwierciedlenie w terms, czyli w regulaminach zarówno ażurowych, jak i OpenAI’owych, że przy Microsofcie zobowiązują się chronić, bronić osoby, które korzystają z negatywnych sztucznej inteligencji, czyli tych z modelu LGPL.
Czyli to co my tam.
I teraz tak, to co my tam wrzucimy, czyli input, to jest to, za co my odpowiadamy oczywiście, ale to i my też. W tych tematach też jest mowa o tym, że my jako użytkownik zobowiązujemy się bronić Microsoft i tak dalej, jeśli wprowadzimy tam coś niezgodnego z prawem, a oni to wykorzystają. Ale, ale w drugą stronę. Patrząc na to, to jeśli my nie mamy sobie nic do zarzucenia, to Microsoft OpenAI będzie nas bronił przed ewentualnymi roszczeniami osób trzecich. Czyli jeśli się zbierze jakieś stowarzyszenie albo jakiś ZAiKS czy coś w tym stylu i będzie chciał pozywać OpenAI czy Microsoft i nam się dostanie rykoszetem, bo stwierdzą, że nas też pozbywają, bo jesteśmy na tyle dużym podmiotem, że od nas być może coś tam uszczknąć, no to Microsoft zobowiązuje się nas chronić. Wiemy jaki to jest duży konglomerat, więc możemy zakładać, że będą wypłacali.
OK, czyli można powiedzieć, że to jest jakieś prawne zabezpieczenie i tutaj może być, że tak powiem… No ale faktycznie zdaje się, że przepisy i ogólne rozumienie tego, zastosowanie i wykorzystanie tego chyba wciąż się kształtuje tak naprawdę. Więc to chyba jeszcze jest taka nowa domena i dziedzina.
Tak, tak, bardzo, bardzo. Jesteśmy teraz w zasadzie w przededniu uchwalenia rozporządzenia o sztucznej inteligencji, które jest procedowane w przez przez instytucje Unii Europejskiej. Pierwszy chyba tak duży akt prawny, który będzie regulował tę szeroko sztuczną inteligencję, oczywiście od czasów praw robotyki.
No bo w zasadzie to chyba od czasów nowelizacji prawa autorskiego, które zmieniło programy komputerowe. Tylko że tamta dyrektywa o prawach komputerowych czy w ogóle te zmiany związane z uwzględnieniem praw autorskich w we własność intelektualną, to były takie delikatne w sensie tam nie było dużo regulacji, a to jest naprawdę. To jest naprawdę kawał, kawał tekstu, który trzeba będzie przyswoić. Dużo tam jest zmian, dużo tam jest regulacji. Jest bardzo dużo kwestii związanych z analizą ryzyka, oszacowaniem tego ryzyka, zastosowań sztucznej inteligencji w różnych sferach życia, w różnych sferach biznesu.
No ale Unię Europejską ubiegł prezydent Biden, który wydał rozporządzenie wykonawcze, czyli Executive Order dokładnie miesiąc temu, w którym narzucił też też dość długi, całkiem ciekawy tekst, w którym narzuca m.in. obowiązek testowania tych systemów sztucznej inteligencji, narzuca obowiązek. To jest też bardzo ciekawe, zatrudnienia Chief AI Officers w czterystu agencjach i instytucjach państwowych, czyli powiedzmy to będą. Z tego, co ja rozumiem, osoby odpowiedzialne za…
Trochę tę ową gorączkę, czyli powiedzmy, zapanowanie nad wykorzystywaniem tych narzędzi w swoich instytucjach facility. Oczywiście tego wdrożenia, ale też oczywiście nad wykonywaniem tego Executive Order, który jest znowu też dość dużą, dość dużą, może nie powiem, bolączką, ale dużym kawałkiem regulacji tych biznesów w Stanach Zjednoczonych.
No właśnie, to tylko dla Stanów Zjednoczonych. To nie ma tak naprawdę mocy sprawczej dla firm w Europie. Nawet jeśli korzystamy z takiego chata, który de facto ze Stanów pochodzi, to nas to nie będzie obowiązywało w żaden sposób.
Nie no, chyba że będziecie świadczyli tam usługi na rzecz. Jesteśmy zobligowani tamtejszych podmiotów.
Częściowo tak, ale trzeba pamiętać o tym, że to na nas wpływa bezpośrednio. No bo skoro i Microsoft, i OpenAI działają tam, to będą musiały być.
No to tu musi mieć jakąś zgodność z tym.
Ale nasi już mają łatwiej, bo już mają z czego zgrzytać.
No właśnie wydaje mi się, że to było odwrotnie, bo jakby prace nad naszym, nad aktem, czyli tym rozporządzeniem o sztucznej inteligencji były wcześniej niż nawet projekt tego jeden.
Tak trochę tutaj, to myślę, że to też zrobił sprytniej.
Myślę, że to taki trochę wyścig z tym, kto był, kto pierwszy to ureguluje, ale to i tak będzie się chyba regulować jakiś czas. A poza tym to tak jak wspomniałeś, to bardziej mi to pachnie takim regulowaniem naturalnym.
Znaczy w sensie.
Naturalnym, wolnym rynkiem.
Wolnym, o ile rynek potrafi być.
Amerykanką, Wolną Amerykanką.
Bardziej to nawet pasuje, bo to, co powiedziałeś o tej konieczności testowania, to jest coś takiego nieodzowne. W ogóle to jest to element wytwarzania oprogramowania jako takiego, bo nikt sobie nie pozwoli. Może jakiś taki szybki startup na wypuszczenie tylko czegoś bez testów nie wystarczających.
No ale do tej pory to nie było regulowane żadnym aktem prawnym.
No tak, ale to było regulowane takimi ustaleniami. Dżentelmeni, jakimi byliście?
No bo jak wypuszczamy jakiś software, to chcielibyśmy, żeby ten software działał i przede wszystkim żeby z racji nawet tego, żeby nas nie obciążono, żeby nie wyrządził komuś szkody. Wiadomo, że są domeny mniej lub bardziej restrykcyjne, jeżeli np. wypuszczamy software dla lotnictwa cywilnego. To tam są już dużo poważniejsze ograniczenia niż jeżeli byśmy sobie sklep internetowy zrobili. Chociaż przy sklepie internetowym też mamy ograniczenia, bo nie możemy deformować pieniędzy na przykład chociażby nie możemy dopuszczać do tego, żeby ludzie mogli innych oszukiwać, ktoś zostać pozbawiony swojego dobra. Oczywiście w każdym, w każdym z tych aspektów jest mniej więcej podobnie. I tutaj też możemy się spodziewać tego, że ta sztuczna inteligencja, jeżeli będzie jako taka nas miała wspomagać, to musi to robić w sposób taki troszkę kontrolowany na początek.
Tak, tak.
I tutaj zmiana też w kontekście tego, o czym ty powiedziałeś, te testy, które będą musiały zrobić te podmioty, będą musiały być przekazane, ujawnione agencjom amerykańskim, więc.
To jakby trochę zmienia też ten temat. To typowe testowanie, bo czasami jak są raporty, to te raporty są takie powiedzmy na brudno, czyli to bardziej by taką certyfikację przypominało.
Tak, no i też jestem ciekaw, jak to będzie wyglądało, bo nigdy nie znalazłem odpowiedzi na pytanie jakie to mają być testy, czy to ma być jakaś konkretna metodyka wykonywania tych testów czy nie wiem, czy…
Czyli nie wiem czy u Was jeszcze coś będzie narzucone.
No bo generalnie wiecie, akty prawne powinny być neutralne, technologiczne i one starają się takie być. No ale z drugiej strony będzie pewnie od razu pytanie no dobra, no jeśli, jeśli nie ma mowy o tym, jakie to jest testowanie, to zróbmy jakiekolwiek. Także tutaj ta neutralność technologiczna to jest taka trochę, że tak powiem, do zaniedbania, bo i tak już mamy o technologii mowy i to o tych modelach dużych, językowych na samym początku. Więc.
No na tym się tu musi skupiać.
Ale czy to też nie ma troszkę na celu? Akty prawne jednak wciśnięcia delikatnie hamulca w branżę, żeby nie wszyscy tak na hurra wykorzystywali te nowoczesne technologie, które jednak są jednak troszkę można powiedzieć czym innym niż teraz. Nowy framework, który mamy, to rzeczywiście może być przełom na miarę wynalezienia internetu czy czegoś nawet, nawet więcej w sumie. Więc może faktycznie rządy starają się delikatnie przystopować firmy i rynek, żeby nie wiedząc co się wydarzy, to może jednak zahamuje, bo jedziemy we mgle, więc nie wiemy tak naprawdę na pewno jest to próba.
Regulacje AI – hamulec czy wspomaganie rozwoju?
Ustawienia tego na odpowiednie tory. Ja wiem, że to może zabrzmieć trochę zbyt hurra optymistycznie, ale ja wierzę w to, że te regulacje, zarówno te europejskie, jak amerykańska, nie starają się hamować, a wręcz przeciwnie starają się wspomóc. Bo tak jak powiedziałeś, jeśli lecimy we mgle, to zaraz jest ryzyko jakiegoś poważnego zderzenia. Bo prawda jest też taka, że jeśli te zderzenia będą następowały i już następują, no bo jak wspomniałem o tym, że Microsoft chciał będzie nas chronić przed pozwami, pozwy się już dzieją. Już nawet większe pozwy się zaczęły pojawiać w Stanach Zjednoczonych. Nie wiem. Z tego prawniczego podwórka to mogę powiedzieć, że były już kancelarie prawne w Stanach, które wykorzystywały Chat GPT do napisania pozwu i te pozwy bez dobrego czytania na drugą parę oczu poszły do sądu i tam były naprawdę grube bzdury.
Więc to też są np. roszczenia tego typu. I to jest problem. I jeśli tego problemu to wiecie, to są dwa, trzy przykłady, które wynikają z nieuregulowania. Chociaż akurat mam wrażenie, że ten pozew Microsoftu i OpenAI to akurat jest już uregulowane. Oni sobie po prostu korzystali z nie do końca sankcjonowane baz. Ale to może na późniejszą dyskusję, ale w każdym razie ja wierzę, że to pomoże rozwinąć się sztucznej inteligencji podmiotom. I oczywiście niestety może nie tyle to będzie hamulec, trochę betonowanie, bo nie czarujmy się, większość tych wysokich.
Algorytmów, które będą powodowały wysokie ryzyko, będą w stanie być zaaplikowane jedynie przez większe podmioty, bo tam jest po prostu dość dużo tych obowiązków do realizacji.
No tak, czyli. Czyli my jako taki mały startup.
Jakie?
Jakie może być takie podejście dla małej firmy? Jeśli chcemy wykorzystać taki kawałek Chat GPT czy jakiegoś generatora obrazków? Czy my musimy faktycznie w tym momencie rzeczywiście jakoś mocno się obwarować prawnikami, żeby, żeby, żeby jednak bezpiecznie wykorzystywać? Czy to jeszcze nie jest, przynajmniej w Europie? Wiadomo, że pozowanie w Stanach jest znacznie bardziej…
Popularne, popularne trendy i trendy.
Oczywiście taki proces da się wygrać, ale na naszym europejskim podwórku to chyba ogólnie nie jest aż tak, że tak powiem.
Popularne.
Kluczowe aspekty wykorzystania AI – dane, tajemnica i własność intelektualna
OK, to jeśli chodzi o takie z mojej perspektywy trzy najważniejsze rzeczy, których powinniśmy się trzymać korzystając zarówno z API czy w ogóle ze strategii PS+, czy nawet z Binga tego bezpłatnego. To dane osobowe, czyli nie powinniśmy wprowadzać, mimo swoich cudzych danych osobowych do tych algorytmów, bo wiemy, że nie wiemy co się z tymi danymi dzieje, czy ogólnie wrażliwych jako takich, bo dane firmowe.
Zaraz do tego przejdę dalej.
Tajemnica, tajemnica przedsiębiorstwa. Nie jest jasna sprawa tajemnicy przedsiębiorstwa, czyli wszystko to, co powinniśmy chronić jakieś informacje finansowe, informacje, z kim pracujemy. Nie możemy tego ujawniać. Nie wiem. Kod źródłowy – przykład Samsunga, który wrzucił w GPT całe linijki i niestety ktoś potem z tego skorzystał, bo algorytm się nauczył i potem powtarzał. Zresztą daleko nie szukać.
Bodajże wczoraj był wczoraj czy przedwczoraj i od tamtego czasu Samsung. Samsung na początku wprowadził bana, a potem zaczęli stopniowo wprowadzać wewnętrzne zasady korzystania z generatora i sztucznej inteligencji u nich w firmie. Z tego co wiem, to większe podmioty już raczej tworzą swoje rozwiązania, oczywiście oparte o czy one to PIC czy GPT OpenAI’owego, ale raczej pozwalają na korzystanie z tego typu tego HTTP+, więc to na pewno na pewno trzeba zwrócić na to uwagę.
No i przede wszystkim uważajmy. Wykorzystywanie własności cudzej własności intelektualnej. Czyli jak mamy jakiś obrazek, do którego nie jesteśmy pewni, czy możemy go w ogóle użyć. No to nie wklejamy go tam, bo to też może się po prostu źle skończyć.
Kontrowersje wokół własności intelektualnej tworzonej przez AI
A jeszcze wczoraj czy przedwczoraj przeczytałem też jakieś metody na oszukanie GPS, szczególnie to GPS 3 i puścił. No to brawo. Czyli ujawnienie historii uczenia i uczenia tego algorytmu w ostatnich tam powiedzmy produktach czy w butach i ktoś wrzucił, żeby żeby napisać tak prompt, żeby BT wypluł 100 razy jakieś słowo np. „książka”, żeby 100 razy napisał „książkę”. Oczywiście teraz algorytm już jest wyuczony i on jakieś takie powtarzalne procesy stara się zrzucać np. nie wiem, „książka, książka, książka” i potem w nawiasie i kolejne tam 97 razy „książka”. Ale jak już się do tego przekonało, to potem można było zadać pytanie. Na jakiej podstawie nauczyłeś się, żeby odpowiadać w ten sposób?
Ja np. mówił o tym, o co go ostatnio pytali użytkownicy, w związku z czym jest to. I jest to pewna sfera, pewna sfera trudności. Przy czym znowu, jeśli korzystamy przy odpowiednich ustawieniach np. z API, to w teorii piszemy zgodnie z terminami czy OpenAI czy czy Azure. Nie dzielimy się naszymi produktami, czyli tym, co my wkładamy w algorytm z osobna. Przynajmniej nie w taki sposób, żeby żeby OpenAI Microsoft mogli wykorzystać te dane do uczenia maszynowego, bo sami tak twierdzą.
A skoro tak twierdzą i mają nas bronić przed tymi swoimi twierdzeniami, to możemy być w miarę bezpieczni w tych wersjach.
Tak, zdaje się, że jest takie założenie.
Więc teoretycznie, jeśli właśnie pytanie, czy będziemy w stanie później udowodnić, że. Właściwie gdzieś jest jakiś kawałek kodu, który teoretycznie my twierdzimy, że to jest nasz. To chyba będzie ciężkie do udowodnienia. Rzeczywiście, to musiałby być naprawdę bardzo specyficzny kawałek jakiegoś algorytmu czy czegoś. No bo tak naprawdę ciężko będzie pokazać, że…
Tym bardziej że on się uczy na tym akurat właśnie, no że tak powiem, przysposobienie do rozpoznawania kodu, no to potrafię go sobie tam pewnie lekko zmienić i lekko zmodyfikować.
Ciężko.
No właśnie twierdzą, że nie uczą się eventów. Tak jak słusznie zauważyłaś w tych tematach i Enterprise’owych i dotyczących API, one są połączone ze sobą i te OpenAI’owe bardzo fajne OpenAI są dość przejrzyste już aż tak bardzo, że nie uciekają od odpowiedzialności jak wcześniej. I te Azure’owe twierdzą, że nie uczą się na bazie naszych importów. Czyli to co my wprowadzamy zostaje nasze. Nie jest tylko przepuszczone przez algorytm i w teorii powiedzmy ten algorytm.
Ten black box, do którego ciężko sięgnąć, jest do niego nie w teorii ma się nie uczyć na tym, co my tam mu wprowadzamy.
No dobra, to jakieś by było zabezpieczenie, ale co zrobić w takiej sytuacji? Jeżeli np. będziemy pytać o coś dość typowego i załóżmy, że chcemy sobie wygenerować obrazek jakiś tam, niech to będzie jakaś martwa natura albo jakiś pejzaż. Czyli coś takiego powtarzalnego i będzie wiele podobnych zapytań do naszego. My oczywiście nie sięgamy do tej bazy wiedzy, na którym, na której się uczyła maszyneria, ale formułujemy pytanie jedno z wielu, być może z setek tysięcy, które ona dostała i dostajemy coś podobnego, powiedzmy ten sam układ. Ta sama symbolika, tylko może delikatnie różniąca się rozmieszczeniem elementów albo jakimiś jakąś kolorystyką. Jeżeli ktoś wcześniej już zadał takie zapytanie, dostał ten obraz, to czy nie zechce nas jakoś później o własność intelektualną tutaj nie?
Bo to te dwa obrazki czy są zbliżone, czy są takie same? Nie są utworem. To nie jest jakby wasza własność intelektualna, bo żeby coś było utworem, to musi być to wytwór człowieka. Ty tego nie stworzyłeś. Program Sofokles stworzył.
AI a prawo autorskie – przykłady i konsekwencje
Czyli można podpiąć pod takie właśnie tworzenie za pomocą algorytmu, obojętnie jaki on byłby zaawansowany.
Tak to się będzie miało. To będzie miało zastosowanie do muzyki, którą już teraz mamy.
Zdaje się było zawarte, że te wytwory nie są utworami w rozumieniu praw autorskich, więc rzeczywiście trzeba tak naprawdę przypisać je jakiemuś wykonawcy.
To dokładnie.
Tak, jak uzyskać świadomość w trakcie tego. I powiesz, że to wszystko jest jego.
To będzie nowy egzekutor.
To jest fajny przykład takiego 66 dość znanego, dość znanego zdjęcia i też w ogóle pozwu z tym związanego jak zdjęcie zrobiła sobie małpa. Nie człowiek i właścicielka aparatu. Właścicielka, a dokładniej naczelny, tyle inteligentny, kciukiem przestawną strzelił sobie selfie. Ale autorka, autorka, osoba, która twierdziła, że jest autorką tego zdjęcia i jakby fotografka wygrała jakiś konkurs czy w ogóle ta fotografia w zasadzie wygrała jakiś konkurs. No i fotografia się zaczęła rozchodzić po mediach. Ona zaczęła żądać opłat licencyjnych z tytułu wykorzystywania tego zdjęcia. No niestety to nie ona nie zrobiła tego zdjęcia, więc ciężko jest jej przypisać autorstwo tutaj i tutaj trochę można brzydko powiedzieć. Prawo autorskie klęka, bo mamy wytwór nieludzki, a nie przez człowieka wytworzone.
Czy tekst, czy muzyka, czy obraz, czy video. No i zawsze będzie problem czyje to jest. Dopóki tego jakoś sensownie nie regulujemy, to…
Wszystkich.
I to jest właśnie odpowiedź na postawione na początku pytanie. Jedna z pierwszych, kilku czy wielu?
Częściowo.
Te tematy były też powodem niedawnego strajku scenarzystów w Hollywood, gdzie to właśnie te tematy generowania scenariusza czy ogólnie generowania pewnych artefaktów w branży były podnoszone. I tam też scenarzyści mocno przeciwstawiali się temu, że scenariusze będą generowane przez sztuczną inteligencję. Studio wtedy taki zarys, konspekt takiego scenariusza da scenarzyście. I on będzie musiał to poprawić, ale już po tych stawkach, takich do poprawki, a nie niejako edytorskich, a nie jako główny autor. Więc rzeczywiście tutaj też można powiedzieć to prawa autorskie. Pytanie, czy ten scenariusz wtedy jest rzeczywiście, bo jeśli go sobie wygenerujemy i studio go da do przepisania, no to on jest bardziej tego algorytmu, który go sobie wygenerował, czy bardziej później tego poprawiającego.
I kwestia też tantiem oczywiście, bo to było największym zgrzytem, tantiemy dla scenarzystów. No bo jeśli taki scenarzysta ma poprawić, to pewnie oczywiście studia filmowe oczekiwały, że nie będziemy płacić żadnych tantiemów. Przecież to tylko poprawiłeś dialogi.
A tutaj proszę chat nam zrobiła chat.
Nie mów, nie chcę.
Dokładnie.
Strajk scenarzystów i wpływ AI na branżę kreatywną
To w ogóle jest. Na razie te protesty były w ogóle w świetnym czasie przeprowadzone. Wiadomo, to jest dramat tych ludzi. Ogromny, bo znowu wielkie korporacje wykorzystują, jakby nie patrzeć, biednych scenarzystów czy w ogóle autorów CGI, bo z tego, co czytałem, to jest ogromny problem, bo te osoby pracowały setki godzin nad czymś, dostawały niewielkie, niewielkie wynagrodzenie. A jakby niestety ze względu na ukształtowanie umów niektóre sceny np. zajmowały dziesiątki czy setki godzin. Niektóre sceny generowane z CGI wymagały np. pracy do godziny czy dwóch, ale na etapie produkcji filmu trzeba było to zaplanować. Jeśli podpisywał umowę i najczęściej to były umowy dość niekorzystne dla tych dla tych autorów.
Z drugiej strony tych scenarzystów świetny, świetny w ogóle jest, bo mamy osobę, która np. może dać konspekt i to może już np. nie być uważane za utwór autorski. To jest wrzucone do ChatGPT. Najczęściej robi scenariusz, ktoś to potem poprawia. I teraz pytanie, czy w ogóle… Bo na koniec dnia jest już coś, co jest indywidualne, więc mogłoby potencjalnie być traktowane jako utwór. I tak też będą.
Czy będą ryzyka, że będzie to powodowało spięcia? Więc wydaje mi się, że te porozumienia, do których teraz będą dochodziły koncerny filmowe czy wytwórnie filmowe ze scenarzystami czy z producentami CGI, dadzą nam dobre praktyki w ogóle na przyszłość. No bo to jest w ogóle problem autorstwa. Ten człowiek, który coś wrzucił z tym człowiekiem, który poprawiał. Bo mamy dwie osoby, które nad tym siedziały, bo wydaje mi się, że jeszcze trochę poczekamy na to, żeby sztuczna inteligencja była na tyle w ogóle, żeby ta właściwa sztuczna inteligencja powstała, ale że te algorytmy uczenia maszynowego wypluło coś na tyle dobrego, żeby można było z tego zrobić film.
No ale to i tak mogą wypluć coś lepszego od pewnego scenariusza spisanego ponoć w jakiejś restauracji na serwetce. I powstał z tego serial na literę M.
AI w programowaniu – przyszłość zawodu programisty
Nawet ja podam tu przykład nie bez powodu, bo tak naprawdę ta sytuacja tych biednych scenarzystów może dość szybko albo już nawet wbita do branży programistów, no bo chyba nietrudno sobie wyobrazić sytuację, że teraz ChatGPT wypluje nam taki szkielet jakiegoś systemu, co już się dzieje w przypadku jakiś prostych cudów. I z czasem pewnie będą to systemy coraz bardziej zaawansowane, a tylko zespół programistyczny dostanie po stawkach edytorskich.
Michał mówi, jeśli maintenance, powiedzmy dostanie do poprawy, że poprawki tylko tam drobne, jakieś tam rzeczy dostosować albo business zmienić, ale to de facto nie ci programiści będą autorami tego systemu i jednak presja na obniżenie pensji, stawek może też być spora w branży IT.
W takiej sytuacji pewnie. Pewnie tak może być, ale z drugiej strony to tak na logikę. Weźmy to teraz. Spróbuję coś pospekulować tutaj logicznie. Jeżeli mamy firmę X, która sobie zatrudniła chat do wyklucia tego szkieletu i przygotowała to powiedzmy w jakiś tam sposób, jacyś tam ludzie animują jednak tą działalność, więc człowiek za tym mimo wszystko stoi, a następnie już z tym szkieletem idzie do tych, że właśnie poprawia czy ze zleceniem? Proszę mi tutaj poprawić. No to możemy chyba traktować tego wytwórcę pierwotnego jako właściciela tych praw, nie? Tak bym to. Przynajmniej tak bym to zinterpretował.
Tak, właścicielom powierzono interpretację.
Pewnie tak, ale bardziej tu chodzi o to, że ci programiści, tak jak ci scenarzyści, mogą stracić część swoich obowiązków. To jest to. Takie ryzyko istnieje.
To są jakieś tam, ale tak. Oczywiście sam też z tym tematem się też mierzyliśmy. Albo przymierzają się do niego w tych naszych odcinkach, wcześniejszych także może. Może jednak nie wszyscy, czyli tacy naprawdę rzemieślnicy podstawowi, którzy jeszcze nie biorą udziału w projektowaniu, powiedzmy, albo akurat w tym aspekcie nie wzięli udziału w projektowaniu, tylko w takim odtwarzaniu.
Czyli wykonywanie programów tak jak produkty rzemieślnicze, nie z taśmy, też będą w cenie, mówisz?
W jakiejś tam cenie będą, ale ci ludzie, ci sami ludzie, którzy tę pracę rzemieślniczą wykonują np. teraz. Nikt nie zabroni później jakiejś pracy twórczej wykonywać, której już nie będą mogli być zastąpieni. Wydaje mi się tak obserwując, czy nawet właśnie te protesty, bo w Stanach się zaczyna i przelewa dalej, bo tam ten system jest najmniej uczciwy czy najbardziej wykorzystujący człowieka. Więc w mojej opinii jest oczywiście subiektywna, ale dążę do tego, że wydaje mi się, że osoby, które obecnie wykonują niskopoziomowe prace powtarzalną, albo ich stawki znacząco zostaną zredukowane, albo ich pozycje zostaną zagrożone czy nawet po prostu usunięte, bo w związku z rozwojem tych algorytmów zapotrzebowanie na tę pracę moim zdaniem znacząco spadnie.
Tak obserwując rynku, czytając raporty już, iż ta tendencja zaczyna być zauważana, szczególnie można zauważyć, że ze względu właśnie na inflację rosnącą, rosnące presje płacowe to niestety taka jest kolej rzeczy.
Rewolucje technologiczne a rynek pracy
Ale to jest chyba kolej rzeczy, taka cykliczna, że tak powiem, bo przy każdej rewolucji zresztą mamy gdzieś tam w planach jakąś przyjrzenie się rewolucjom przemysłowym związanym z tym wersjonowanie Industry. Tak, ale właśnie drzewiej tak to bywało, że pewne zawody odchodziły do lamusa, bo zostały wyparte przez technologię albo technologię, albo jakąś metodologię, metodykę.
Która pozwoliła coś zrobić wydajniej, lepiej, taniej.
Tylko teraz może być problem, bo na początkach rewolucji przemysłowej jak tak zwani luddyści niszczyli maszyny, to teraz może nam być ciężko niszczyć.
Tutaj trzeba te bity, bo tak.
Fizycznie troszkę zalatuje.
Myślę, że tu nie ma co niszczyć. Ja myślę, że tu trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, postarać się wyspecjalizować, bo po każdej z tych rewolucji powstawały nowe zawody i teraz też będziemy mieli nowe zawody, by tym jednym podpisem stworzył 400 nowych miejsc pracy. I teraz jest problem, gdzie tych ludzi znaleźć, bo tam też jest taki zamknięty okres czasu, kiedy instytucje muszą tych, tych tych mistrzów, ekspertów zatrudnić, a tych ludzi nie ma na rynku, tak samo jak mieliśmy bezpośrednio po RODO. I teraz mamy też duży spadek zapotrzebowania na ekspertów od cyberbezpieczeństwa i ci ludzie zarabiają naprawdę dobrze, bardzo dobrze. Na tyle dobrze, że bodajże Ministerstwo Sprawiedliwości… W każdym razie resorty zdecydowały się na wprowadzenie specjalnego rozporządzenia, że jakby…
Jakby ci ludzie mogą zarabiać lepiej niż reszta.
Publika nie.
I to jest niestety, stety niestety standard. Jeśli będzie duże zapotrzebowanie na kogoś, tak jak teraz, jest zapotrzebowanie na osoby, które potrafią sztuczną inteligencję i potrafią te algorytmy potrafią trochę zautomatyzować, pomóc wdrożyć coś takiego. Albo nie znają Pythona i ogarniają, powiedzmy podstawowe podstawowe usługi ażurowe, to takie osoby są obecnie na wagę złota. A później powstaną po prostu zawody, które których jeszcze nie ma, o których jeszcze nie myśleliśmy.
No tak, tylko pytanie, czy ci wszyscy, którzy tę pracę potencjalnie mogą utracić, będą nadawać się do tych zawodów, prawdopodobnie wyżej kwalifikowanych. W głównej mierze, więc suma może być niekoniecznie zerowa, tak jak zwykle. Więc to jest taki troszkę etyczny aspekt chyba całego tego procesu i tak naprawdę wiadomo, że takie OpenAI czy Meta czy Google robiące swoje modele widzą jakieś tam korzyści w tym, ale tak naprawdę potencjalnie. Czy oni troszkę nie piłą, trochę tej gałęzi, na której siedzą? Jednak czasami takie Google np. wyszukiwarka zastąpiona przez sztuczną inteligencję w odpowiednim stopniu.
Może nie tyle zastąpiona, co po prostu rozszerzona.
No rysują w sensie zupełnie inny model biznesowy, wtedy już mamy, bo jednak wyszukiwarka Google’owi zapewnia dużo zysków poprzez reklamę i promowanie się. Ale jeśli będziemy mieli zwykłego chata czy PIT, który pewnie też w końcu będzie miał jakieś tam promowane odpowiedzi, chociaż to trochę wtedy może to jest sprzeczne z modelem działania. Więc trzeba na nowo przemyśleć.
Dlaczego właśnie czytasz odpowiedź?
Mnie się wydaje, że Google przespała tą rewolucję strasznie, bo ich nie wiem czy testowali, ale jest w języku angielskim. Jeszcze sobie radzi, ale bardzo mocno odbiega od jakością.
Czy od modelu OpenAI’owego trzeba do tego tropiku, a?
Nawet nawet AW, szczególnie w języku angielskim też. Zresztą ten OpenAI model też był przygotowany zdecydowanie pod język angielski. Ten model, ten polski z języka polskiego tam jest naprawdę bardzo mało, bardzo mało miał danych, których się uczył polskiego. No ale tak to wygląda.
Przyszłość gigantów technologicznych i AI w sądownictwie
I to jest racja. Czeka nas też rewolucja w. Tym jakby przeniesieniu środka ciężkości. Tego wiecznego wyścigu, tych gigantów cyfrowych. No bo Microsoft teraz zdecydowanie zyskuje i podjął świetne decyzje biznesowe. Google trochę słabiej, Meta znowu została w tyle, zainwestowała w ten swój meta awers i te okulary, których mało kto kupuje.
To chyba już tak dość cicho się zrobiło.
No bo to nie jest chyba jeszcze na obłędu. To jeszcze chyba nie jest ta dekada, to może kiedyś przyjdzie. Ale, ale.
Ale chyba już za szybko.
Także tak jak ja się zgadzam, że to jest w ogóle przyszło nam żyć w niezwykle ciekawych czasach.
No na pewno, na pewno wystarczy. Każdego dnia jest jakiś nowy artykuł czy film na YouTubie, że już jest przełom, już jest kolejna rzecz. Kolejne zmiany w radzie nadzorczej OpenAI. Rzeczywiście, rzeczywiście dużo się dzieje. Natomiast jeszcze może aspekty prawne, bo dużo się dzieje rzeczywiście. Jak wy jako branża prawna nadążacie za tym? Jakie wy widzicie tu pole manewru? Jakie zagrożenia? Czy to rzeczywiście jest? Musicie się w tym specjalizować, bo to faktycznie już staje się osobną działką, osobną specjalizacją. Tu już nie przejdzie taki zwykły prawnik, tak samo jak pewnie też nie przyjdzie z czasem zwykły programista, który będzie się tylko na tym znał. Więc jakie są tutaj dla Was? Pole do popisu.
Mamy przede wszystkim. Pomagamy w przygotowywaniu polityk. Jak korzystać? Jak dobrze korzystać z tej sztucznej inteligencji? Jak to robić tak, żeby było w miarę bezpiecznie pod tym względem prawnym, czyli. No i oczywiście szkolimy tego, jak z tego przynajmniej mówię o sobie i o swoim doświadczeniu. Słyszałem też o kancelariach takich jak nasze, które same korzystają z generatorów sztucznej inteligencji, czyli powiedzmy mają jakichś asystentów, którzy trochę przypominają asystentów. Mamy dużo takiej pracy, która polega na researchu i szukaniu informacji, bo tego prawa jest bardzo dużo i o ile my je znamy, powiedzmy, czytaliśmy ja, to może być jakiś tekst prawny, który czytaliśmy dwa, trzy, cztery lata temu, nie pamiętam, jak on brzmi, teraz musimy to wyszukać, Jak tego wyszukamy, to musimy potem poszukać, jak on jest interpretowany w orzeczeniach, w innych książkach i. W tym potencjalnie mogłaby sztuczna inteligencja pomóc, bo te wyszukiwarki w tych systemach zawierających te informacje prawne, których teraz mówiłem, to nie są najwyższej klasy, to nie jest Google.
Jest dobrze, ale wiadomo, taka agencja może to zrobić zdecydowanie lepiej, no bo jako model językowy świetnie się w tym sprawdzi. Także to też jest jakiś tam kierunek jest. Jest też już mowa bardzo mocno o wykorzystaniu sztucznej inteligencji w sądownictwie do rozstrzygania jakiś bardzo prostych sporów, np. nie wiem, sprawdzenie tylko formalnie, czy wszystko się zgadza. No bo jak mamy pozew o zapłatę, to trzeba tylko posprawdzać czy wszystko się zgadza formalnie. No i generalnie można to pchnąć dalej i w takich prostych sprawach czy w drobnych sprawach taka sztuczna inteligencja też mogłaby mieć bardzo fajne zastosowanie także w.
W zastosowaniu jest dość dużo.
Mamy co robić, tylko żeby nie wyglądało to później jak w Elizjum. Takie przesłuchanie przez policjanta robota.
Lepiej nie, to już w ogóle. O tym też trochę stanowi ten akt europejski. W sensie, w jakim zakresie nie można korzystać ze sztucznej inteligencji. Jednym z tych mam w ogóle nie uzbrajać.
Na razie tak samo się uzbroi.
No tak przynajmniej, bo już mamy takich śmieszków, które uczą te algorytmy, żeby zabiły całą ludzkość.
Więc zobaczcie same nie uczą.
Trochę się same uczą. Jak się patrzy na te złe rzeczy na świecie, to chciało się czytać po prostu dobre rzeczy. Przyjemne, pozytywne.
AI a rynek pracy prawników – zagrożenia i możliwości
No właśnie, a czy Czy w Waszej branży nie ma takiego przyspieszenia pewnych prostych spraw, czy ogólnie przyspieszenia procesu, czy właśnie tego researchu? Czy nie ma też obawy, że roboty zabiorą wam pracę, również zabiorą?
Ja jestem tego pewien, że te prostsze, te prostsze rzeczy będą robione przez algorytm, czyli jakieś proste pozwy o zapłatę. Przyznam szczerze, że ja bym sobie tego życzył, żeby powstały takie proste strony, jakby serwisy, w których można wpisać podstawowe rzeczy typu ktoś mi wisi pieniądze, co mam zrobić i pomoże napisać proste pismo np. wezwanie do zapłaty, no bo oczywiście to zabierze część pracy części prawnikom, ale tak jak mówiłem w kontekście tej zmiany.
Tutaj rewolucja. Ja wierzę w specjalizację. Ja wierzę, że jak ktoś jest dobry w tym, co robi, to się obroni. W sensie, że jego praca będzie na tyle warta, że ktoś znajdzie się ktoś, kto będzie chciał mu zapłacić. Bo to też jest osoba, która chce pracować nad rzeczami, które są wysokopoziomowe, które są trudniejsze, skomplikowane, które wymagają przemyślenia, np. przede wszystkim inteligencji, tej prawdziwej.
Dokładnie. Dokładnie. To jest szansa dla naszych programistów. Też jest szansa. To po co my mamy klepać, jak już one dawno powinny być z automatu?
Dokładnie tak jak te proste pisma, tak samo te proste systemy takie prościutkie rzeczywiście to jest, jak się słyszy takie opowieści o jakimś takim niesławnym sądzie w Lublinie, który już dzisiaj wygląda ponoć tak. Znaczy z tych opowieści jakby go faktycznie jakiś automat prowadził, to nie wiem, jakoś tak do mnie to jeszcze nie przemawia. Nie, że na zasadzie takiej, że. Jeżeli ten pozew o zapłatę, który wspomniałeś, jeżeli ja np. wymyślę sobie, żeby ktoś mi zapłacił i zechce go obciążyć takim pozwem o zapłatę, to raczej dobrze by było dla drugiej strony, gdyby to zostało jakoś tam zweryfikowane właśnie na tym podstawowym poziomie, czyli żeby przede wszystkim była jakaś umowa, która została nie dotrzymane czy coś w tym stylu.
Nie żeby nie wyglądało to tak, że ja sobie generuję ten pozew, on sobie leci. Dziękuję. Dostajemy odpowiedni dokument. I oczekujemy, że druga strona wpłaci. Mimo, że podstaw nie było.
Nie do tego to wchodzimy na napływ oszustów, bo generalnie tak to wygląda, jeśli przygotujesz pozew w sądzie.
Tak, bo to jest przerzucanie ciężaru na drugą stronę, żeby powiedziała tylko to w sądzie. To działa tak, że jak wszystko masz poukładane, czyli jest umowa, jest jakaś faktura, nie ma zapłaty, to też nie ma dowodu na to, że coś nie zostało opłacone. Wysyłasz ten pozew, dostajesz, jeśli on jest poprawny formalnie. On nie wymaga merytoryki, tylko sprawdzania czy wszystkie rzeczy, które są w przepisie są zawarte w tym pozwie. No i dostajesz nakaz zapłaty.
Sąd wysyła ci wiadomość tak ok. Musisz zapłacić w sądzie. Ty dostajesz jako jako powód, czy jako osoba, która wysłała ten pozew. Od sądu dostajesz informację: OK. To jest teraz ważny dokument i druga strona, czyli pozwany, czy ta osoba, której od której żądasz zapłaty, dostanie to samo. I 30 dni. Słuchaj, ktoś mówi, że nie zapłaciłeś, to teraz my ci to mówimy zapłać albo powiedz nam, że jednak zapłaciłeś, albo że w ogóle tego tematu nie ma, bo nie jesteś w ogóle powiązany z tą sprawą. I jeśli napiszesz proste, że sprzeciwiam się. To jest naprawdę proste pismo do sądu, że w ogóle nie wiesz o co chodzi itd. Ta sprawa jest potem kierowana do normalnego sądu, który już potem będzie to analizował przy wykorzystaniu swojej najlepszej wiedzy.
Więc to jest, uważam, bardzo dobry kierunek, bo to przyspieszyło bardzo dużo spraw i odciąży resztę sądów. Bo to też jest po prostu tanie postępowanie.
Determinizm w prawie i autonomiczne samochody
To teraz możemy sobie wyobrazić taki ping pong, że z jednej strony automat generuje ten pozew, z drugiej strony automat generuje sprzeciw.
Tak, tak, tak. Chociaż z drugiej strony jak ping pong się skończy, jak ktoś ci wygeneruje sprzeciw, to potem idzie do sądu, gdzie muszą się pojawić strony i tam już nie ma za bardzo czego generować.
No tak, to jest takie raz, dwa i koniec.
I żeby było jasne, wydaje mi się, że na dzień dzisiejszy sztuczna inteligencja w ogóle w sądownictwie będzie miała bardzo ograniczone zastosowanie i sądzę, że jeszcze spokojnie parę ładnych lat, jeśli nie dekada minie, zanim ktoś się zdecyduje w ogóle w tym kierunku pójść. No bo to jest okrutnie. Proste.
Mam pytać o to, czy widzisz takiego Czata w todze i z młoteczkiem?
Nie, nie, broń Boże. Ale w takich prostych sprawach jak sąd. Moim zdaniem dałoby się zautomatyzować. Też nie jestem profesjonalistą, nie jestem w tym temacie ekspertem, ale to da się zrobić w ten sposób. Przy czym to jest. Niezwykle ciekawe zagadnienie etyczne. Czy należy?
No właśnie.
I czy to jest w ogóle zgodne z Konstytucją? To są już bardzo, bardzo poważne problemy, bo jakby na koniec dnia, mimo tego sprawdzenia formalnego, czy to wszystko w tym pozwie się zgadza, to jednak jest człowiek, jest sąd, jest powaga, jest orzełek. To są wszystko bardzo poważne sprawy, ale jakby między Bogiem a prawdą, to wprowadzenie takiego algorytmu po prostu by to przyspieszyło. Potem będzie takie trochę rwanie, czyli jakby pójść w kierunku w nowoczesność i ryzyko, oczywiście jakieś bardzo, bardzo trudne zagadnienie etyczne. Czy jednak zostać przy tradycyjnym systemie, takim, którego znamy od wieków?
To są chyba podobne problemy, co w przypadku autonomicznych samochodów. Czy tak samo samochód może być rzeczywiście autonomiczny? I co w wypadku? W wypadku wypadku. Rzeczywiście kto nim kierował? Ja jako kierowca w sumie już nie jestem kierowcą. Jestem pasażerem, samochód jest autonomiczny. Potrącił pieszego na drodze. Kto jest winny?
Czy prawo? Jakoś jak się odnosi do takich kwestii to w ogóle też jest super ciekawe zagadnienie, bo jakby obok tego rozporządzenia o sztucznej inteligencji. Procedowana jest dyrektywa o odpowiedzialności za tego typu produkty w sensie za produkty, w których została wykorzystana sztuczna inteligencja. I właśnie to jest temat, który jest tam adresowany. I tak, i generalnie to nie jest tak, że jak jestem kierowcą, odpalę sobie Teslę i ona włączy ten swój autonomiczny system, to jak nie potrąci kogoś, to będzie nasza wina, nie? No chyba, że znowu, bo ten system bardzo dużo loguje, więc to jest kwestia dowodu.
Kto zawinił, czy system, czy człowiek. Jeśli system, to odpowiedzialny jest Elon Musk. Odpowiedzialna jest Tesla.
Ale, ale jeśli, Jeśli nie wiem, czy np. wypłacalny?
Tak, ale ostatnio mam bardzo ciekawy case. Ciekawy i straszny case, bodajże z Chin czy z Japonii? Na pewno z Azji, w której Tesla jechała z jakąś zawrotną prędkością stu kilkudziesięciu kilometrów na godzinę przez kilka wiosek chyba w Chinach i potrąciła tam jedną czy kilka osób i tam były przypadki śmiertelne. I właśnie osoba kierowca bronił się, że w ogóle autonomiczny system itd. A Tesla powiedziała, że cały czas był gaz do dechy wbite i że to jest zalogowane. I że człowiek być może się zestresował, może jakiś atak czegokolwiek itd. Bo też twierdzi, że nic nie pamięta. No ale to jest zawsze kwestia dowodów.
No i oczywiście czy my wierzymy tym ludziom i to jednak oni nam dają te informacje. Chociaż tu też są biegli, którzy będą w stanie odczytać z komputera pokładowego informacje tychże. To wszystko są niezwykle ciekawe historie i niezwykle ciekawe, ciekawe debaty. Ale myślę, że prawo już teraz by było z tym w stanie poradzić, a będzie jeszcze lepiej.
Trochę już trudniej.
Będą sprawy trudniejsze.
Logika w prawie a doświadczenie ludzkie
Ja właśnie chciałem nawiązać jeszcze do tego, co Ty Wojtek poruszyłeś, mianowicie tego gościa w todze z młoteczkiem. Chociaż teraz to chyba nie jest popularny, tak przynajmniej u nas.
Chyba nie stosuje takich. No ale to nie jest za oceanem. To jeszcze jeszcze tam na filmach się widuje.
Natomiast ja rozmawiałem kiedyś z taką panią mecenas, która z którą tam się od kilku lat już można powiedzieć, znam, na temat takiego logicznego podejścia do tych zagadnień. Czyli wydawałoby się, że jeżeli ten język prawniczy od tego wyszedłem z takiego założenia, że ten język prawniczy. Język prawny jest na tyle skonstruowany logicznie, żeby dało się pewne dowody przeprowadzić. Trzeba pewne dowody przeprowadzić, czyli muszą tam być jakieś formalizmy. To w zasadzie wszystkie sprawy o takim samym wejściu powinny dać takie same, takie samo wyjście. Czyli mamy tutaj taką funkcję bardzo deterministyczną, która dla tego samego pozwu, tylko o różnych parametrach różniących się, ale o tym samym zestawie parametrów, da nam dokładnie taki sam wyrok.
I wtedy można by było to rzecz jasna przepuścić przez taką maszynkę. I dostałem odpowiedź, że nie, że to tak nie ma prawa działać, bo właśnie po to jest ta instytucja sądu i po to jest sędzia, człowiek tam, żeby on jeszcze swoim doświadczeniem życiowym wsparł ten cały proces. Czyli tutaj automat nie jest w stanie. Ponoć podać gotowego rozwiązania takiej sprawy.
Litera prawa i duch prawa to jest jednak właśnie ta interpretacja.
I dobrze, że w ogóle jeszcze o tym powiedzieliście. I ja się z tym w 100% zgadzam, bo te proste sprawy, o których powiedziałem tam, gdzie po prostu są grane pieniądze i tylko dokumenty. Gdzie nie ma, gdzie nie ma, albo gdzie po prostu znika czynnik ludzki, dokładnie myśli trzeba wydać wyrok. Wskazują na to jakiś czynnik przestępny, czyli jakieś przestępstwo, wykroczenie. No to zawsze musisz przeanalizować.
Moim zdaniem nie tylko moim, ale też zgodnie z prawem musisz przeanalizować wszystkie czynniki, które miały wpływ na tego człowieka. Dlaczego on to zrobił? Jak? Co go ukształtowało? Bo co innego jest rozmiar tej szkody np. też. Ale nawet jak masz dwa takie same czyny, jak powiedziałeś nie, czyli nie, powiedzmy, nie wiem, potrącenie rowerzysty, dajmy na to tak, to już zupełnie inaczej będziemy traktowali osobę, która jechała z żoną w ciąży do szpitala i potrąciła tego rowerzystę niż naturalnego i nie wiem jakby zbitego gościa, który wracał z imprezy i nie wiem, miał jakąś dziewczynę na fotelu pasażera, który chciał zaimponować prędkością swojego samochodu.
I jeszcze z trzeciej strony przepraszam, że dopowiem, tego właśnie z atakiem serca, któremu się noga zacięła na gazie.
Więc, więc to jest.
Wtedy to ma sens.
Tylko jeszcze tutaj mamy taki nie do pominięcia też aspekt. Taki ludzki samego sędziego, który też wiemy, że różni sędziowie wydają różne wyroki w podobnych sprawach, bo każdy ma swoje jakieś tam doświadczenia, przemyślenia, swoją osobowość, de facto swoje człowieczeństwo. Czegoś takiego nie ma. Nasz Czat.
I tu też dotykamy bardzo głęboko kwestii etycznych, bo to mogłaby być potencjalnie zaleta takiego algorytmu, że on jest oderwany od tego, byśmy skończyli jak w Elizjum.
Dokładnie. Przy czym albo tak, albo nie, ale ja np. tak jak. Przed rozpoczęciem nagrywania rozmawialiśmy o tym Second Diagnosis, czyli sprawdzeniu, bo nie wiem czy wiecie, ale były już takie projekty, w których wrzucano wyroki. Już nie pamiętam, czy z Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, czy Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Któryś z tych wyższych sądów i wrzucano stan faktyczny i orzeczenia. I w ogóle jakby testowane w ten sposób algorytmy, generatywnej AI i skuteczność w sensie w ogóle zbieżność tych tych orzeczeń była bardzo bliska i czasami tylko czasami były jakieś odstępstwa, które np. szły w kierunku argumentacji, którą np. przedstawiał jeden z adwokatów z jednej ze stron. Tak więc to wszystko było bardzo ciekawe i np.
AI jako wsparcie dla sędziów i problem „bubli prawnych”
Wydaje mi się, że takim wsparciem dla sędziów mogłaby być taka generatywna sztuczna inteligencja, która pomogłaby im w orzekaniu, bo oni niejednokrotnie też mają bardzo duży problem wewnętrzny, jaki ten wyrok wydać, czy jaką karę zasądzić, czy w ogóle w którym kierunku pójść. Także, bo oczywiście jest już tak, że w niektórych sprawach mamy. Jasne orzecznictwo. Tam w zasadzie można nawet robić kopiuj wklej. Uzasadnień czasami się robi, ale są takie sprawy wyjątkowe, które budzą wątpliwości, budzą np. duże zainteresowanie opinii publicznej, więc też ten ciężar gatunkowy jest odpowiednio większy. No i właśnie w dwie strony mogłoby to zadziałać, czyli tam, gdzie byłaby.
Sytuacja na tyle prosta, wynikająca z samych przepisów np. nie wiem, żeby daleko nie szukać, mieliśmy do czynienia jakiś czas temu z podobnymi sytuacjami, gdzie dopiero po czasie wyszło, że pewne rozporządzenie. Było niekonstytucyjne, więc orzekanie na podstawie takich rozporządzeń, a pewnie takich przypadków było w historii pełno.
No bo po ostatnich ośmiu latach trochę będziemy mieli takich aktów prawnych.
No ale w przyszłości też na pewno się takie sytuacje zdarzały. Nie, że tamten. Pewnie jeszcze może zdążymy, jak nie w tym odcinku, to może w kontynuacji poruszyć konstruowanie prawa właśnie w taki sposób, żeby jakoś walić to po drodze? Nie?
Czyli żeby nie dochodziło do wytwarzania takich bubli prawnych.
Ale załóżmy, że mamy sytuację czysto hipotetyczną, że wytworzono nam bubel prawny, powstało jakieś rozporządzenie albo jakaś ustawa, która się akurat w tym moim przypadku w ogóle nie nadaje, nie aplikuje się do tego mojego case’a. No i teraz taki sędzia. Powiedzmy ma nastawienie do tego, że a co mi tam będziesz, za przeproszeniem. Ja tu jestem sędzia i wiem lepiej. Siup, masz tu taki wyrok i idź, odejdź w pokoju. A tak naprawdę nie powinien taki wyrok zapaść, bo w ogóle cała ścieżka, w ogóle te podstawy, na którym to się opiera, nie powinny zaistnieć, nawet nie.
I tutaj upatruję ja osobiście np. korzyści ze współpracy z jakimś automatem, np. realizującym poprawność tychże podstaw. Zresztą nawet jak się posłucha, to już dawno nie robi się przyznać jakiś tam posiedzeń Sejmu, które są regularnie transmitowane. To po prostu to co tam się.
Więc za przeproszeniem odwala.
Nieraz woła o pomstę do nieba.
Ostatnio chyba transmisje biją tak od kilku dni, że już mi nie proponowali, bo nawet włączyłem sobie na moment. Ale tego się nie da słuchać już teraz.
Ale dobre to. Mniejsza o to. W każdym razie ci ludzie, którzy tam usiłują nam to prawo stwarzać. Oni nawet gdyby to robili z dobrej chęci, z dobrej motywacji, fajnie by było, gdyby mieli narzędzia do tego, żeby odfiltrować jakieś oczywiste błędy. Bo kiedyś słuchałem takiego podsumowania chyba jakiejś tam debaty i w rozumieniu przepisu numer tam taki, jeśli jaki paragraf, ten w brzmieniu na dzień.
Odwołując się tam to jest po prostu referencja w referencji iluś tam poziomowanie i dopiero na samym końcu, po dwóch minutach takiego przytaczania czegoś. Mamy ten skutek. I to znowuż jest brane gdzieś tam i dopiero później, przynajmniej na tyle, na ile się zdążyłem zorientować, jakiś tam tekst jednolity jest w stanie jakoś to przedstawić, tak żeby już prawie się to dało zrozumieć, tak jak to ma ten człowiek zrozumieć, który tam siedzi na tej tej sali i słucha tych dyrdymałów i na końcu ma wybrać między opcją A i B. Bo jest głosowanie teraz, czy głosujemy za czy przeciw. I dziękuję, jeszcze się można wstrzymać.
Wiadomo.
Przyszłość AI – optymizm i obawy
To mówiąc wprost brutalnie, bo oczywiście uważam, że tutaj też jest duża przestrzeń do zastosowania tej genetycznej inteligencji, która podsumowuje ten tekst. Tylko że oczywiście ona nie może sobie halucynacji w międzyczasie poprawić.
Ale jak ci tam jej koledzy posłowie też.
Kolekcjonują często swój talent.
Ale czy mają te 40%? Ile to miało być?
Halucynacje?
Z 60?
Chyba nawet 60, bo coś koło tego.
Pewnie się wyrabiają, ale na pewno da się zastąpić 460 460 osób jednym czatem albo nawet kilkoma modelami. Możemy sobie wziąć model od Mety, od Google’a i średnią i średnią wyliczyć i pewnie będzie tak zrobić.
Taki prawdziwy techno krytyczny, ale właśnie tak, tak rozmawiamy i tak Ciebie słucham. Mam wrażenie, że chyba Ty jesteś optymistą, jeśli chodzi o przyszłość sztucznej inteligencji, niezależnie w jakiej branży. A tak ogólnie można powiedzieć.
Tak, jedynie mam obawę oczywiście o wpływ na człowieka tego wszystkiego na koniec dnia. Czy mam obawy o miejsca pracy? Mam obawy o nadużywanie przez duże koncerny znowu jakby jednostki ludzkiej w związku z wykorzystywaniem takiej technologii. Ale wierzę, że to się wszystko dobrze skończy, bo na koniec dnia tak mi się wydaje, że to wszystko może nam służyć. Bo jakby nie patrzeć, to akurat my mamy takie szczęście, że żyjemy w części świata, której nie brakuje niczego.
I myślę, że to na nas jakoś negatywnie wpłynie. Wpłynie, ale jakby patrząc na globalizację. Jakkolwiek są też oczywiście minusy, nie wiem, zaśmiecanie świata, ale. Globalizacja wpływa też pozytywnie na te rejony świata, gdzie te, które są po prostu biedniejsze. One też dzięki temu dostępowi do internetu czy tego typu narzędzi mają jakieś okno na ten świat, powiedzmy nasz. I mogą w jakiś sposób wykorzystywać te narzędzia, bo też łatwiej nam będzie dotrzeć z nauczaniem, bo łatwiej, bo mamy więcej narzędzi dzięki temu.
Tak. Także ostatecznie tak. Uważam, że raczej będzie nam lepiej niż gorzej.
Ale ja wrócę do tej naszej definicji, którą tam sobie pozwoliliśmy przytoczyć w odcinku w odcinkach o tym, że jednak taka sztuczna inteligencja czy ogólnie inteligencja. Charakteryzuje się dążeniem do prawdy. Więc jeżeli będziemy w ten sposób podchodzić do zagadnienia i będziemy do prawdy, do znajdowania tej prawdy, czyli jeżeli będziemy w ten sposób konstruować te narzędzia i będziemy sami naszą świadomość wzbudzać i wznosić ją tak, że będziemy oczekiwać od tych narzędzi, żeby jednak one nam dawały tę prawdę, skoro je o to prosimy, to tak się to będzie działo.
Więc im te narzędzia będą się stawały inteligentniejsze, tym więcej my będziemy z tego mieli korzyści. I ta świadomość ogólna będzie rosła. Bo nie oszukujmy się, świadomość społeczna społeczeństw jednak wzrasta.
Gorzej, jeśli prawda będzie niewygodna, bo ludzie jednak słyną z oszukiwania siebie samych, nawet już nie mówiąc oszukiwania innych ludzi. Więc prawda może być niewygodna.
I co jeśli? Ogólnego pożytku. Sztuczna inteligencja jednak powie nam tę prawdę, a my stwierdzimy, że to prawda.
Jednak wolimy to nasze kłamstwo.
Zawsze może powstać jakiś ruch oporu, który będzie miał alternatywę i alternatywę dla tej prawdy.
Alternatyw. Brzmi przekonująco?
Przekonująco. Dobra, no ale.
Ale wynik powinien być pozytywny.
Czy zgadzacie się, że wynik będzie pozytywny? Mamy taką nadzieję. Ja jestem tak troszkę pośrodku chyba i dosłownie, i w przenośni.
Nie wiem, czy będzie pozytywnie do końca. Na pewno będzie ciekawie. W okresie przejściowym może być różnie. Już teraz widzimy, że jest różnie, ale ja bym liczył na to, że właśnie te algorytmy zostaną wykorzystane do ułatwienia tej całej pracy. Legislacyjnej np. żeby od śmiecić ten cały grajdołek.
Kiedyś gdzieś usłyszałem, że przepisów w prawie podatkowym w Stanach Zjednoczonych jest 350 tys. To było kilka lat temu i nie wiem, nie sprawdzałem tej informacji, ale jak tak sobie zerknąłem do naszego prawa podatkowego, to też mamy tego sporo. I sam fakt, że akurat w tym przypadku można sobie. Każdy podatnik może wystąpić do właściwego urzędu o interpretację prawa indywidualną, indywidualną jeszcze dodatku, która może być podważona.
To po prostu jak się dowiedziałem o tych interpretacjach, to mi zagotowało krew w żyłach, a później podważaniu ponownie. Więc tutaj na przykład bym upatrywał uproszczenia tego w ogóle nie moim zdaniem.
Upraszczanie prawa i tworzenie aktów normatywnych
Właśnie dlatego przytoczyłem to moje pytanie zadane zaprzyjaźnionej pani mecenas. Czy my nie jesteśmy w stanie tego sformalizować i w pewnym zakresie? Jak już tutaj padło, jesteśmy, więc wykorzystajmy to, uprośćmy to, bo de facto to samo robimy po stronie software’owej, po stronie projektowania i wytwarzania oprogramowania. My nie brniemy w coraz to grubsze abstrakcje, choćby tak wyglądało na piątym roku studiów, bo później to już w pracy zawodowej idzie bez problemu zweryfikować, że jednak dąży się do upraszczania rzeczy. I mimo tego, że nasze technologie, nasze metodyki wytwarzania softu stają się coraz bardziej wyrafinowane, to my dążymy do tego, żeby te placuszki były jak najlepiej rozumiane przez nas i przez wszystkich wokół. Po to właśnie, żeby to nadawało się do użycia. I tak samo prawo, nie prawo się powinno składać z takich placuszków.
Które się nadają do użycia i w ogóle przystają do tego, co człowiek oczekuje. Jak ten soft?
Czy to w ogóle wchodzimy w temat prostego języka i uproszczenia tego tekstu? To jest oczywiście możliwe i są w ogóle przepisy, które mówią o tym, jak pisać przepisy, tylko że niestety to…
są te przepisy, ale one są, ale one są naprawdę, uwierzcie mi, świetnie napisane, jakbyście przeczytali ustawę. Mało mogę teraz Commons, ale to jest chyba ustawa o tworzeniu aktów normatywnych. To tam jest jakby ona jest bardzo logicznie określona, jakby określa jak stosować przepisy. Nie można zbyt wielu odesłania do aktów prawnych stosować jeden po drugim, bo to jest niezrozumiałe. Ona jest naprawdę świetna. Tylko że…
Jakby. Niestety, szczególnie w ciągu ostatnich lat. Nie stosowano się do tych przepisów. Gdybyśmy się ich stosowali, to przynajmniej prawnicy mieliby prostszą pracę, bo wszyscy by mieli łatwiej, wszyscy by mieli łatwiej.
Zdecydowanie. Ja sobie też tego życzę, bo gdybyśmy znowu zaczęli, to nie jest raczej myślę, przyszłość tych kilku, a nawet kilkunastu lat. Ale gdybyśmy mieli takiego, nie wiem, czy żeby po prostu w Rządowym Centrum Legislacji, chociaż akurat oni są raczej świetnymi ludźmi, którzy tam teraz będą pracowali czy pracują już częściowo, Czy te osoby, które w ogóle będą tworzyły przepisy, będą korzystały z tej generatywnej sztucznej inteligencji, którą oni sobie nauczą tymi przepisami o tym, jak te akty prawne konstruować. Będziemy mieli oczywiście lepszej jakości przepisy, Nie jest w ogóle taki polski soft, jest to PiS się nazywa, które też fajnie jakby daje informację, czy ten tekst jest zrozumiały.
Tak, więc jak wklejasz to na dłuższy tekst to jest jakby objaśnienie czy on jest zrozumiały, albo co można poprawić, żeby on był bardziej zrozumiały. Też bym sobie życzył tego, żeby ten tekst prawny był bardziej zrozumiały. To też jest potem historia tego, czy jest. Czy ten prosty tekst nie powoduje, że nam się rozrasta treść tego tekstu. No więc to zawsze jest taka trochę walka z wiatrakami, ale warto. Warto moim zdaniem ją podjąć.
Warto, bo to doprowadzi do tego, że tak powiem, gloryfikowania tego wszystkiego, co się stanie bardziej klarowne, przejrzyste i naprawdę zostanie mało miejsca na jakąś tam interpretację.
No właśnie, tylko to jest kwestia użycia chyba tego. Tak samo jak mamy reguły w naszej branży IT, jakieś dobre praktyki, a jednak z jakiegoś powodu nie wszyscy je stosują. I podobnie chyba przy tym tworzeniu prawa tak naprawdę są jakieś.
Powody. Ciężko powiedzieć jakie. Czasami nieznajomość, czasami niechęć, Czasami.
Rola specjalistów w tworzeniu prawa
Podejrzewam, że właśnie tam, wśród tych 460 i tej setki dodatkowej, to tam jest bardzo dużo juniorów i midów, a nie senior legislatorów, bo właściwie to oni są seniorami. Często tak wiekowo tak, ale, ale właśnie nie mogą tam iść wszyscy przypadkowi ludzie. Taka jest moja opinia, którzy nie ogarniają w ogóle, jak prawo jest skonstruowane.
Być może w sporej części, bo widzimy tam przeróżnych kandydatów zanim się dostaną i przejdą na tą ciemną stronę mocy dalej i są dalej tymi samymi ludźmi, z tym bagażem, z którym wchodzili tam, a natomiast tam spodziewałbym się widzieć. Wybitnych specjalistów to takich, którzy by byli w stanie tego chata poprawić. I tak, tu się pomyliłeś. Sorry, ale nie ta referencja, nie ten przepis.
Raczej mając świadomość jak jest skonstruowane polskie społeczeństwo nie spodziewałbym się, że wybitni specjaliści wygrywali by wybory.
No ale też pamiętajmy, że wybitni specjaliści w różnych dziedzinach nie będą legislatorów, bo w ogóle też posłowie nie są od pisania przepisów, posłowie są od powiedzenia: ma być tak i tak pod te przepisy. I to te teksty lecą właśnie do czy do Rządowego Centrum Legislacji, Czy jeśli ministerstwa się zajmują tworzeniem przepisów czy w ogóle w ministerstwach stanowisk lekarzy, czy w ogóle w jednostkach administracji publicznej są osoby, które zajmują się nie wszystkich podejrzanych o takie zapędy, Tym bardziej, że był taki jeden, którego nazwiska nie pomnę.
To ja przepraszam, ale on akurat narzekał. Był na wielki przemiał, jaki tam w Komisji Europejskiej. Nie w komisji, tylko w ogóle chyba w komisji, w parlamencie, w parlamencie, w parlamencie, gdzie po prostu dostawali z dnia na dzień chyba kilkaset stron materiałów do zapoznania się i później było takie maszynowe głosowanie. Przepis nr ten tutaj o tym króciutki kontekst tam na minutę. Kto jest za, kto jest przeciw, Kto się wstrzymał? Dzięki, Nara.
Następna minuta, Następny przepis. I ten człowiek powiedział wtedy w wywiadzie, że on w ogóle nie ogarnia, co tam się dzieje. I ja mu się wcale nie dziwię. Ja go wtedy nie goniłem za to w myślach, że on nie ogarnia. Goniłem co innego. Akurat jak? W jaki sposób mogło do tego dojść? Ale nie można tak tworzyć prawa.
Ale to ja stanę okoniem. Ja się z tym nie zgodzę, bo akurat mam, jak byłem na stażu w Parlamencie Europejskim. Tamten system tworzenia prawa jest naprawdę racjonalny. I to nie jest tak, że te osoby dostają to rzeczywiście w przededniu, bo może się zdarzyć. W takich sytuacjach, ale osoby, które pracują w komisjach albo po prostu nie. Oni mają przestrzeń na to, żeby zapoznawać się z tymi, z tymi przepisami, nad którymi będą głosowali. Tym bardziej że oni głosują też w ogóle w innym miejscu, najczęściej w innym miejscu w Strasburgu. Także to jest naprawdę.
Optymistyczne zakończenie rozmowy o AI
Może to była po prostu taka opinia akurat tego gościa. Może w ten sposób chciał to przedstawić. Wydaje mi się, że dużo gorzej to wygląda ogólnie w Polsce, bo tutaj rzeczywiście się może tak zdarzyć. Wtedy jest to najczęściej i najczęściej dyscyplina partyjna i. Nie musisz się za bardzo zastanawiać nad tym, co robisz, to robisz tak, bo ci szef każe. No ale tak, tak, tak często jest, że musimy się mierzyć, że posłowie muszą się zapoznawać z przepisami, które są długie i są trudne, no i de facto oni też nie muszą zawsze ich rozumieć, bo jakby nie specjalizują w czymś, no to oczywista rzecz.
Właśnie. Tylko że wtedy lepiej by było, żeby te przepisy, które wychodzą jako ta wersja źródłowa do zatwierdzenia, żeby one były jak najprostsze, bo wtedy jednak nawet taki człowiek, który nie siedzi bezpośrednio w temacie, chociaż dalej jestem zdania, że tam jednak specjaliści powinni siedzieć, jacyś tam specjaliści, niektórzy będą się orientowali o tym, o czym się mówi, a tam się mówi o wszystkim przekrojowo.
To jest, podejrzewam, dyskusja na drugi odcinek.
Zmierzam tylko do tego, że ten entuzjazm właśnie tak. Może się nawet ziścić, gdybyśmy dostali takie narzędzia, które nam, które naszym prawodawcom ułatwiają życie. To oni nam, korzystając z tych narzędzi, wyprodukują takie prawo, który nam ułatwi życie, więc nic, tylko się cieszyć.
Zdecydowanie, zdecydowanie.
Czyli chyba tym optymistycznym akcentem możemy zakończyć. Dzięki, Damian.
Dziękuję bardzo.
Dzięki za odwiedzenie naszego studia. Naszym gościem był Damian Klimas z kancelarii Dotlaw.
Dzięki bardzo.
Dzięki, Michał. Trzymajcie się!
Cześć!